Kochając Boga, przez nasze serce powinna być zanoszona modlitwa do Jezusa. Miłość wymaga troski, odpowiedniego zaangażowania, ale przede wszystkim czasu i poświęcenia. Trzeba zauważyć, że modlitwa, to poświecenie swojego czasu. Jest to czas dla Boga. I choć nie zawsze usłyszymy Jego głos, to możemy mieć pewność, że On nas słyszy i w każdej chwili czeka na naszą modlitwę, na nasz głos, nasze słowa. Mówi o tym do nas w Ewangelii św. Łukasza: "Powiedział też im przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać" (Łk 18,1). Daje nam to swoistą pewność, że modlitwa do Jezusa jest zawsze słyszalna. Jednak powinna być ona nieustanna, czyli cały nasz dzień, całe nasze przedsięwzięcia, powinny być modlitwą. Nie chodzi o to, aby nieustannie padać na kolana i prosić Boga o łaski. Wystarczy ofiarować Mu swój każdy dzień, każdą chwilę z pewną świadomością, że Bóg jest blisko, jest przy mnie. Bóg wymaga naszej obecności, naszego zaangażowania się w żywe relacje z Nim i nie chodzi tu zawsze o modlitwę słowną. W Ewangelii Mateusza wskazuje nam jak powinniśmy się modlić: "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez swoje wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich". (Mk 6.). Ewidentnie więc Jezus wymaga od nas zupełnie innego podejścia do modlitwy. Owszem, wcale jej nie zakazuje, wręcz przeciwnie, nakazuje wręcz modlić się nieustannie (por 1 Tes 5, 17), ale ma to być modlitwa szczera i przemyślana. Nikt z nas nie lubi, kiedy z kimś rozmawiamy, a ta osoba myślami jest zupełnie gdzie indziej. Tak samo jest z modlitwą. Nie ma ona większego sensu, kiedy wymawiamy Ojcze Nasz, czy też Zdrowaś Maryjo, a nasze myśli krążą w zupełnie innym kierunku. Modlitwa do Jezusa, do Boga, powinna być opleciona żywą wiarą, czyli przemyślana, z taką świadomością, że została wysłuchana. Jeśli więc modlę się, to niech każde słowo mojej modlitwy wypływa prosto z serca, niech przez nie przechodzi.
Wiele razy jestem świadkiem, a nawet sam się na tym łapię, że uczestniczę we Mszy Świętej, ale myślami jestem gdzie indziej lub po prostu czym innym się zajmuję. A to ksiądz mnie denerwuje, a to zauważyłem jakąś fajną kurtkę u kogoś i wiele innych elementów, które skutecznie odciągają moją osobę od skupienia. Jednak sam na to sobie pozwalam i staje się tak, że wychodząc z kościoła, nie pamiętam o czym byłą Ewangelia. Powstaje pytanie, czy my byśmy byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy, gdybyśmy występowali w teatrze, a nasza widownia zajmowała by się czymś innym, zamiast skupić się na naszym występie? Myślę, że nie było by nam wcale miło.
Modlitwa do Jezusa niech będzie więc dla każdego z nas modlitwą miłości, która pragnie obecności i skupia się na tym, co najważniejsze. Mówiąc osobie, którą kochamy to piękne słowo "kocham cię", mamy przecież na myśli ogromne uczucie, dzięki któremu nasze serce jest gorące, nasze policzki czerwone, a żołądek czuje ten cudowny skurcz. Pielęgnujemy wtedy to uczucie, bo wiemy że jest piękne i chcemy utrzymać je za wszelką cenę, a przy tym wierzymy, że ma ono sens, że rozwija się i z każdym dniem będzie piękniejsze, bardziej owocne. Tak niech będzie również nasza modlitwa, pełna wiary i szczęścia, ponieważ Jezus powiedział: "Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie" (Mt 21,22)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz