Człowiek to istota, która potrafi kochać, ale również potrafi nienawidzić. W świecie współczesnym, słowo "miłość" przybiera różną formę, ale traci na wartości, którą posiadała jeszcze nie tak dawno. Na ustach wielu ludzi pojawia się uśmiech zdegustowania, kiedy wspomina się o prawdziwej miłości. Bo prawdziwa miłość nie istnieje, koniec i kropka! Ale czy to prawda?
Prawdziwa miłość jest możliwa i mogą to potwierdzić osoby, które tej miłości doświadczają. Oczywiście nie mam na myśli tutaj miłości między matką a dzieckiem, bo miłość ta jest oczywista. Prawdziwa miłość jest możliwa między mężczyzną a kobietą. I będzie ona przechodziła różne próby, będą kłótnie, starcia, ale w tym wszystkim jest najważniejsze wyciągniecie ręki, gorące serce i zwykłe słowo "przepraszam".
Prawdziwa miłość zależy od obojga osób. Nie trzeba jej planować, ale należy się o nią troszczyć, podlewać gorącym uczuciem i nie zmysłowość powinna być tu najważniejsza. Kochać potrafi każdy, nawet najtwardszy ludzki głaz. Jednak, aby miłość w nas trwała, powinniśmy się o nią troszczyć, dopieszczać, bo miłość może przygasnąć, może się trochę wypalić i nie będzie już tak jasna, jak na samym początku.
Prawdziwa miłość to taka, która potrafi wybaczyć, ale nie chce być pomiatana. Prawdziwa miłość to taka, która potrafi być taka samo gorąca w chwilach przyjemnych i tych nie. Prawdziwa miłość to taka, która nigdy nie gaśnie, nie umiera, ale żyje nawet wtedy, gdy nas już nie ma, bo żyje świadectwem w tych, którzy na nas patrzyli. Prawdziwa miłość to połączenie dwojga serc, dla których najważniejsze jest to drugie serce.
Reasumując, o miłości można pisać dużo. Tak naprawdę, to każdy ma w sobie miłość, ale nie każdy potrafi o nią dbać, rozwijać ją, bo choć mamy w sobie ziarenko, musi być ktoś, kto to ziarno będzie podlewał. Boimy się, jeśli z tego ziarna wyrośnie kwiat i łodyga zostanie draśnięta. Zazwyczaj rana trzyma dość długo, ale trzeba pamiętać, że mamy w sobie kwiat, który może na nowo rozkwitnąć, nawet przy podciętej łodydze.
Kochać po to, aby na rękach nosić
Kochać po to, aby o rękę prosić
Kochać po to, aby ramię swe podać,
Kochać po to, by uściskiem czarować,
Kochać po to, aby focha zrozumieć,
Kochać po to, by pokłócić się umieć,
Kochać po to, aby zawsze podporą być,
Kochać po to, aby z drugą osobą nauczyć się żyć.
S.M.
środa, 20 marca 2013
czwartek, 3 stycznia 2013
Zmartwychwstanie Jezusa.
Czy zmartwychwstanie Jezusa to literacka fikcja? Coraz więcej głosów jest krytycznie nastawiona do postaci Jezusa i wątpi w Jego zmartwychwstanie.
Zapewne każdy wierzący w Jezusa zastanawiał się czy jest to postać prawdziwa, czy faktycznie śmiało można uznać Go za autorytet, który żył i dziś żyje w świecie chrześcijańskiej miłości. Zadziwiający jest fakt, że mimo tak wielu dowodów, ciągle pojawiają się w nas wątpliwości. Z drugiej jednak strony, my ludzie zostaliśmy tak skonstruowani, że większość z nas jest przysłowiowym niewiernym Tomaszem, który dopóki nie dotknie ran, nie uwierzy.
Dokładnie wczoraj czytałem artykuł (niewiarygodne.pl) o tym, że Jezus przeżył ukrzyżowanie i udał się do Indii, gdzie dożył 120 lat, a następnie zmarł. Tak alternatywa dla ludzi wiary nie znaczy zupełnie nic. Wprowadza jednak wielkie zakłopotanie do serc tych, którzy mają ogromne wątpliwości i widzą też to, co dzieje się dziś w Kościele Katolickim.
Zmartwychwstanie na ludzki sposób nie jest możliwe. Wiara wyklucza zupełnie racjonalne myślenie, ale gdyby Jezus nie zmartwychwstał, to chrześcijaństwo nie miałoby zupełnie sensu. To zmartwychwstanie Jezusa jest podstawą wiary chrześcijańskiej. Powstaje więc pytanie, czy gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, jaki cel w naciąganiu historii mieliby apostołowie, którzy pisali Ewangelię. Przecież ich czasy były szczególnie okrutne dla wyznawców Jezusa z Nazaretu, który określany był jako buntownik. Apostołowie musieli wiedzieć o czymś, co pchnęło ich do głoszenia nauki Jezusa, a tym samym do oddania życia za Mistrza z Nazaretu. Jaki miałoby to sens, gdyby Jezus był kłamcą, który mówił o zmartwychwstaniu, a sam by nie zmartwychwstał.
Zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu jest omówione w Ewangeliach. Inne źródła biblijne o tym nie mówią. Mamy jednak Całun Turyński, w który był zawinięty Jezus tuż po ukrzyżowaniu. Są to spekulacje, ale opisane biczowanie i krzyżowanie Jezusa, bardzo dobrze pasuje do postaci, która odbiła się na Całunie. Również wiele prywatnych wizji "dotyka" tego zagadnienia w sposób bardzo naturalny, wręcz pewny.
Jezus prawdziwie zmartwychwstał, a przykładem wiary w to wydarzenie może być dla nas, współczesnych, Jan Paweł II, papież polak. Można zarzucić wiele temu wielkiemu człowiekowi, ale wiara w coś, co się nigdy nie wydarzyło, według niektórych źródeł, mija się z celem, tym bardziej dla tak wybitnej i mądrej postaci, jaką był Karol Wojtyła.
Wiara rodzi się z modlitwy, dlatego zabiegajmy o nią i usłyszmy w naszych sercach głos Boga, który dam nam poznać co jest prawdziwe, a co nie. Strzeżmy się też tych, którzy głoszą nieprawdziwe informacje, szukając sensacji i naszej zguby. Sam Jezus ostrzega nas przed tym, a wybór oczywiście należy do nas, mamy przecież wolną wolę.
"Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: "Oto jest na pustyni", nie chodźcie tam!; "Oto wewnątrz domu", nie wierzcie! Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą.
Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego".
Mt 24, 23-31
Zapewne każdy wierzący w Jezusa zastanawiał się czy jest to postać prawdziwa, czy faktycznie śmiało można uznać Go za autorytet, który żył i dziś żyje w świecie chrześcijańskiej miłości. Zadziwiający jest fakt, że mimo tak wielu dowodów, ciągle pojawiają się w nas wątpliwości. Z drugiej jednak strony, my ludzie zostaliśmy tak skonstruowani, że większość z nas jest przysłowiowym niewiernym Tomaszem, który dopóki nie dotknie ran, nie uwierzy.
Dokładnie wczoraj czytałem artykuł (niewiarygodne.pl) o tym, że Jezus przeżył ukrzyżowanie i udał się do Indii, gdzie dożył 120 lat, a następnie zmarł. Tak alternatywa dla ludzi wiary nie znaczy zupełnie nic. Wprowadza jednak wielkie zakłopotanie do serc tych, którzy mają ogromne wątpliwości i widzą też to, co dzieje się dziś w Kościele Katolickim.
Zmartwychwstanie na ludzki sposób nie jest możliwe. Wiara wyklucza zupełnie racjonalne myślenie, ale gdyby Jezus nie zmartwychwstał, to chrześcijaństwo nie miałoby zupełnie sensu. To zmartwychwstanie Jezusa jest podstawą wiary chrześcijańskiej. Powstaje więc pytanie, czy gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, jaki cel w naciąganiu historii mieliby apostołowie, którzy pisali Ewangelię. Przecież ich czasy były szczególnie okrutne dla wyznawców Jezusa z Nazaretu, który określany był jako buntownik. Apostołowie musieli wiedzieć o czymś, co pchnęło ich do głoszenia nauki Jezusa, a tym samym do oddania życia za Mistrza z Nazaretu. Jaki miałoby to sens, gdyby Jezus był kłamcą, który mówił o zmartwychwstaniu, a sam by nie zmartwychwstał.
Zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu jest omówione w Ewangeliach. Inne źródła biblijne o tym nie mówią. Mamy jednak Całun Turyński, w który był zawinięty Jezus tuż po ukrzyżowaniu. Są to spekulacje, ale opisane biczowanie i krzyżowanie Jezusa, bardzo dobrze pasuje do postaci, która odbiła się na Całunie. Również wiele prywatnych wizji "dotyka" tego zagadnienia w sposób bardzo naturalny, wręcz pewny.
Jezus prawdziwie zmartwychwstał, a przykładem wiary w to wydarzenie może być dla nas, współczesnych, Jan Paweł II, papież polak. Można zarzucić wiele temu wielkiemu człowiekowi, ale wiara w coś, co się nigdy nie wydarzyło, według niektórych źródeł, mija się z celem, tym bardziej dla tak wybitnej i mądrej postaci, jaką był Karol Wojtyła.
Wiara rodzi się z modlitwy, dlatego zabiegajmy o nią i usłyszmy w naszych sercach głos Boga, który dam nam poznać co jest prawdziwe, a co nie. Strzeżmy się też tych, którzy głoszą nieprawdziwe informacje, szukając sensacji i naszej zguby. Sam Jezus ostrzega nas przed tym, a wybór oczywiście należy do nas, mamy przecież wolną wolę.
"Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: "Oto jest na pustyni", nie chodźcie tam!; "Oto wewnątrz domu", nie wierzcie! Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą.
Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego".
Mt 24, 23-31
Subskrybuj:
Posty (Atom)